- Ogólnie nie za dużo się działo jeśli chodzi o kreowanie gry z naszej strony - opisuje pierwszą połowę sparingu z Bałtykiem Gdynia (zwycięstwo 3:2) trener Wojciech Tarnowski. A po przerwie? Zdecydowanie dominowaliśmy.
- Pierwsza połowa meczu z lekką przewagą gospodarzy, ale to my pierwsi strzeliliśmy bramkę. Dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego Remigiusza Sobocińskiego wykorzystał Michał Bartkowski. Niedługo później chwila dekoncentracji i Bałtyk wyrównał. Ogólnie nie za dużo się działo jeśli chodzi o kreowanie gry z naszej strony. Po przerwie w naszym zespole dużo zmian, w zasadzie została tylko obrona, choć niepełna, bo pod koniec pierwszej połowy z powodu lekkiego urazu boisko musiał opuścić Paweł Zaroślak. Druga połowa zdecydowanie pod nasze dyktando. Najpierw akcja i gol Patryka Rosolińskiego, później po naszej stracie gospodarze wyrównali. Michał Jankowski po raz pierwszy w życiu nie strzelił rzutu karnego, ale później z jedenastego metra trafił Patryk Szczepański. Mieliśmy jeszcze swoje okazje. „Setkę” po akcji Jankesa miał Łukasz Suchocki, a w końcówce w poprzeczkę trafił Dominik Wasiak - komentuje sparing z Bałtykiem Gdynia Wojciech Tarnowski, trener GKS-u Wikielec.