Wojciech Tarnowski: My cierpimy na brak pewności siebie

Wojciech Tarnowski: My cierpimy na brak pewności siebie

- Moją rolą jest, żeby chłopacy na nowo uwierzyli, że mogą dobrze grać i zdobywać punkty. Ja w dalszym ciągu twierdzę, że tę drużynę stać na wygrywanie i liczę, że nastąpi to w rewanżu z Bronią - mówi Wojciech Tarnowski, trener GKS-u Wikielec, z którym tuż przed rozpoczęciem rundy rewanżowej III ligi rozmawiamy o sytuacji w drużynie.

Przed tegorocznym startem ligi mieliśmy cztery punkty straty do TOP8 i awans do grupy mistrzowskiej wydawał się realny. Dziś już wiemy, że nawet gdybyśmy wygrali wszystkie trzy mecze, to dodatkowo musielibyśmy mieć w nich bilans bramkowy minimum +16, aby wyprzedzić w tabeli Polonię Warszawa. Scenariusz raczej nierealny, ale punkty są potrzebne a ich nie ma. Co się dzieje trenerze?

- No dokładnie. Same trzy zwycięstwa nic by nam nie dały, ale z tych dziewięciu punktów nie ugraliśmy nic. Nie ukrywam, że z nadzieją i niecierpliwością oczekiwałem rozgrywek i liczyłem, że coś pogramy. Jednak oprócz tego, że nie wygraliśmy nic, to niestety graliśmy też w kiepskim stylu. Mam tu na myśli przede wszystkich dwa pierwsze mecze. Legionovia okazała się zespołem o klasę lepszym od nas i tam naprawdę nie mieliśmy wiele do powiedzenia. No i u siebie z Ursusem, drużyną która na pewno była w naszym zasięgu. Natomiast ten ostatni mecz w Radomiu, w zasadzie 80 minut naszej niezłej gry, a wystarczyło 10 minut przeciwnikowi, żeby strzelić nam dwie bramki. W ostatecznym rozrachunku raz, że nie zdobywamy nic, to jeszcze nasze morale mocno ucierpiało.

Moją rolą jest, żeby chłopacy na nowo uwierzyli, że mogą dobrze grać i zdobywać punkty. Ja w dalszym ciągu twierdzę, że tę drużynę stać, żeby wygrywać i liczę, że nastąpi to w rewanżu z Bronią.

W ubiegłym roku pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać z najlepszymi. Zimą skład, przynajmniej na papierze, wzmocniliśmy, a wyników nie ma. Ma trener spostrzeżenia, jaka jest tego przyczyna?

- Myślę, że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, żeby wzmocnić zespół, lepiej grać i w ostatecznym rozrachunku utrzymać się w III lidze. Wprawdzie mamy swoje problemy kadrowe, zdrowotne, ale to nie jest usprawiedliwienie, bo każdy je ma. My cierpimy na brak pewności siebie i mam nadzieję, że jest to tylko okres przejściowy. Suma szczęścia musi się równać sumie nieszczęścia. Tak już jest, że każde piękne granie się kiedyś kończy i każde kiepskie również. Bardzo mocno wierzę w to, że z Bronią chłopacy będą chcieli się mocno zrewanżować.

Straciliśmy dużo, przeciwnicy sporo odrobili, ale nie jesteśmy w sytuacji beznadziejnej. Można to zrobić, jest 13 meczów, 39 punktów do zdobycia i jestem przekonany, że stać nas na to, żeby się w tej lidze utrzymać.

Zimowy okres przygotowawczy wyglądał raczej optymistycznie. Wygraliśmy 7 na 8 meczów, również z wyżej notowanymi rywalami. Jak trener ocenia przygotowania i ruchy kadrowe, także z perspektywy tych trzech rozegranych już meczów?

- No wiadomo, mieliśmy różne problemy, z boiskami, bo warunki pogodowe przeszkadzały, do tego doszły obostrzenia, niepewność czy też utrudniony dostęp do obiektów do trenowania. Ale co mieliśmy zrobić, zrobiliśmy. Rozegraliśmy kilka sparingów z niezłymi przeciwnikami, choćby z grupy mistrzowskiej pomorskiej III ligi czy naszymi ligowymi rywalami. Wyglądało to optymistycznie i nic nie wskazywało na to, że tak zaczniemy wiosnę.

Ja bardzo mocno liczę na to, że do tej właściwej gry wrócimy. Potrzebne jest nam spektakularne zwycięstwo i jestem przekonany, że wtedy to ruszy. Wtedy na pewno te słabsze występy z początku rundy pójdą w zapomnienie.

Dziś jesteśmy już na półmetku rozgrywek i wiemy kogo na co stać. Kto ma największe szanse na awans do II ligi, a kto z kolei zdaniem trenera nie da rady się utrzymać?

- Myślę, że obecnie tylko los Wasilkowa jest przesądzony, a pozostali wystarczy, że złapią serię zwycięstw i uwierzą w utrzymanie. To będzie granie do ostatniej kolejki. Z kolei w grupie mistrzowskiej faworytem jest Pogoń Grodzisk. I mimo ostatniej straty punktów w Elblągu, mają tak dużą przewagę, że są głównym kandydatem do awansu.

Dziękuję za rozmowę.

Zobacz także: